Cześć !
Od razu mówię, że dziś będzie sporo narzekania ;/
Tak jak dotychczasowe lakiery pokazywane Wam w ABCadłowych postach były albo dobre albo świetne, tak niestety ten dzisiejszy zupełnie mnie zawiódł.
A mowa tu o lakierze UP Girls - 50.
Ale po kolei.
Pierwsze co widzimy, to śliczna buteleczka o bardzo oryginalnym kształcie. To na plus jak i na minus. Bo owszem ładna, ale b. wysoka, przez co może nie mieścić się na wysokość w szufladzie, pudełku czy gdzie tam trzymamy nasze skarbeńki :)
Kolejną rzeczą która mnie uderzyła (dosłownie) to "zapach" lakieru zaraz po odkręceniu nakrętki. No smród jak ich mało. Połączenie lakieru, jakiejś farby olejnej i kleju, którego używają Chińczycy do sklejania trampek za 3zł/parę. Powiem Wam, że Mundo de Unas w porównaniu z Up Girls pachnie frezjami :)
Chwilę dumałam czy w ogóle malować paznokcie tym ustrojstwem. Jednak po zabezpieczeniu płytki podwójną warstwą odżywki (tak na wszelki wypadek) postanowiłam dać mu szansę.
No cóż ... ostrzegałam, że dziś będę narzekać, więc marudzę dalej.
Tym razem na aplikację.
Pierwsza warstwa smużyła jak cholera. Chciałam pomalować dość cienko i to był błąd, bo lakier błyskawicznie wysycha i pędzelek ściąga nałożoną wcześniej warstwę.
Krycie ... hmmm ... a raczej jego brak to też totalna porażka. Na zdjęciach widzicie cztery (!) warstwy... a i tak nadal końcówki prześwitują (przynajmniej było to widoczne na żywo, bo na zdjęciach trochę mniej). Dodam, że tylko pierwsza warstwa była cienka a pozostałe trzy już grube.
Jako, że cztery warstwy nie mogą skończyć się dobrze, to lakier oczywiście trochę mi zbąblował (choć to akurat może być spowodowane tym, że malowałam paznokcie przy wielkich upałach).
Całość pociągnęłam więc topem. Tym razem był to Vinylux - Weekly Top Coat.
Co do koloru, to też jakoś mi nie przypadł do gustu. Taki pomarańcz wpadający może delikatnie w łososia czy koral (w łososiowe korale albo w koralowego łososia :)). Na zdjęciach wyszedł mi zbyt intensywny. Na żywo był bardziej blady. Generalnie nie czułam się z nim dobrze.
Chyba nawet słońce stwierdziło, że nie ma co się wychylać zza chmurki dla tego lakieru, więc wszystkie zdjęcia są niestety robione w pochmurny dzień.
No ale żeby nie było tak całkowicie depresyjnie, to plusy te znalazłam - tak jak pisałam, lakier wysycha błyskawicznie (nawet przy 4-ech warstwach) i dzięki swojej konsystencji (średnia w kierunku gęstej) nie zalewa skórek.
Z tego co pamiętam, lakier ten znalazł się u mnie, bo był częścią wygranej nagrody czy rozdania. Z tego co szukałam po internetach, to dziewczyny pisały, że lakiery tej firmy bywają w chińskich marketach w cenach 2-5 zł. I o dziwo niektóre z nich trafiały na ładne kolory, które miały dość dobrą jakość.
No niestety ja tego o moim egzemplarzu nie mogę powiedzieć:/
Znacie tę markę? A może kojarzycie inne kiepskie lakiery przed którymi należy się wystrzegać ? Dajcie znać.
Tak jak dotychczasowe lakiery pokazywane Wam w ABCadłowych postach były albo dobre albo świetne, tak niestety ten dzisiejszy zupełnie mnie zawiódł.
A mowa tu o lakierze UP Girls - 50.
Ale po kolei.
Pierwsze co widzimy, to śliczna buteleczka o bardzo oryginalnym kształcie. To na plus jak i na minus. Bo owszem ładna, ale b. wysoka, przez co może nie mieścić się na wysokość w szufladzie, pudełku czy gdzie tam trzymamy nasze skarbeńki :)
Kolejną rzeczą która mnie uderzyła (dosłownie) to "zapach" lakieru zaraz po odkręceniu nakrętki. No smród jak ich mało. Połączenie lakieru, jakiejś farby olejnej i kleju, którego używają Chińczycy do sklejania trampek za 3zł/parę. Powiem Wam, że Mundo de Unas w porównaniu z Up Girls pachnie frezjami :)
Chwilę dumałam czy w ogóle malować paznokcie tym ustrojstwem. Jednak po zabezpieczeniu płytki podwójną warstwą odżywki (tak na wszelki wypadek) postanowiłam dać mu szansę.
No cóż ... ostrzegałam, że dziś będę narzekać, więc marudzę dalej.
Tym razem na aplikację.
Pierwsza warstwa smużyła jak cholera. Chciałam pomalować dość cienko i to był błąd, bo lakier błyskawicznie wysycha i pędzelek ściąga nałożoną wcześniej warstwę.
Krycie ... hmmm ... a raczej jego brak to też totalna porażka. Na zdjęciach widzicie cztery (!) warstwy... a i tak nadal końcówki prześwitują (przynajmniej było to widoczne na żywo, bo na zdjęciach trochę mniej). Dodam, że tylko pierwsza warstwa była cienka a pozostałe trzy już grube.
Jako, że cztery warstwy nie mogą skończyć się dobrze, to lakier oczywiście trochę mi zbąblował (choć to akurat może być spowodowane tym, że malowałam paznokcie przy wielkich upałach).
Całość pociągnęłam więc topem. Tym razem był to Vinylux - Weekly Top Coat.
Co do koloru, to też jakoś mi nie przypadł do gustu. Taki pomarańcz wpadający może delikatnie w łososia czy koral (w łososiowe korale albo w koralowego łososia :)). Na zdjęciach wyszedł mi zbyt intensywny. Na żywo był bardziej blady. Generalnie nie czułam się z nim dobrze.
Chyba nawet słońce stwierdziło, że nie ma co się wychylać zza chmurki dla tego lakieru, więc wszystkie zdjęcia są niestety robione w pochmurny dzień.
No ale żeby nie było tak całkowicie depresyjnie, to plusy te znalazłam - tak jak pisałam, lakier wysycha błyskawicznie (nawet przy 4-ech warstwach) i dzięki swojej konsystencji (średnia w kierunku gęstej) nie zalewa skórek.
Z tego co pamiętam, lakier ten znalazł się u mnie, bo był częścią wygranej nagrody czy rozdania. Z tego co szukałam po internetach, to dziewczyny pisały, że lakiery tej firmy bywają w chińskich marketach w cenach 2-5 zł. I o dziwo niektóre z nich trafiały na ładne kolory, które miały dość dobrą jakość.
No niestety ja tego o moim egzemplarzu nie mogę powiedzieć:/
Znacie tę markę? A może kojarzycie inne kiepskie lakiery przed którymi należy się wystrzegać ? Dajcie znać.
Pozostałe wpisy z serii ABCadło z pieca spadło znajdziecie tutaj:
Do usłyszenia!
Nail Crazinesss
Nie wiem czemu ale czytałam posta od tyłu (czasami tak mam :D) i tylko czekałam na informację o zapachu! Pamiętam kiedyś miałam jakiegoś Upgirl, w innej buteleczce, kolor piękny błękit i krycie po 1 warstwie, ale tak śmierdział, że nie mogłam z nim wytrzymać ;D No i trwałość była bardzo marna :D
OdpowiedzUsuńDopóki tylko od tyłu, a nie do góry nogami albo od prawej do lewej to jeszcze pół biedy 😂
UsuńNo niestety w tym przypadku"zapach" i jakość wpłynęły na to,że lakier wylądował w koszu 😞 A trwałości nie testowałam - chciałam go jak najszybciej zmyć 😐
Nice warm shade! :-)
OdpowiedzUsuńI’m glad you like the color,but I don't have any good memories with this nail polish because of its quality 😕
UsuńU Chińczyka pełno takich "ciekawych" firm, w których śmierdzący skład strach zaglądać ;) Jedyne co w nich dobre to cena - jak się okażą totalnym bublem, to nie szkoda wyrzucić ;D
OdpowiedzUsuńOj tak,tutaj się w pełni z Tobą zgadzam.
UsuńJa mam trzy smierdzace chinczyki ale tylko brokatowe:)
OdpowiedzUsuńTo chyba mój pierwszy "chińczykowy" lakier... i jednocześnie ostatni 😐
UsuńO rany, jak tak śmierdzi, to ja bym nie zdzierżyła ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie dałam rady 😉
UsuńMoze i z kryciem u niego slabo, ale kolor obledny! ja jednak po niego nie siegne, nie mam cierpliwosci do tylu warst:)
OdpowiedzUsuńA mnie kolor nie przypadł do gustu. Ale ja generalnie nie jestem z tych "pomarańczowych" 😋
UsuńSzkoda, bo kolor mi się podoba. Niestety, po tym co piszesz, nic poza tym :(
OdpowiedzUsuńNo niestety. Nie lubię pisać "złych" postów,ale tutaj nie miałam wyjścia 😐
UsuńTeż gdzieś mam jeszcze lakier, lub dwa tej firmy i śmierdzą , że hej ;(
OdpowiedzUsuńStrach odkręcać buteleczkę 😀
UsuńThat is a really pleasant colour :)
OdpowiedzUsuńI didn't like it too much 😐
UsuńUuuu... kiepsko... Widziałam na innych blogach te lakiery i dobrze, że nie mam żadnego, skoro to takie śmierdziuchy ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety,to co pisałam to sama prawda. Nic nie przesadziłam 😶
UsuńChyba mam jakiś lakier tej firmy w szufladzie (też wygrany) i... nie zachęciłaś mnie do jego pierwszego użytku :D
OdpowiedzUsuńMój egz niestety w ogóle się nie sprawdził:/ Może z Twoim będzie inaczej!
Usuń