Cześć :)
W tym tygodniu miałam małą zagwozdkę. Co mam pokazać skoro nie mam żadnego lakieru na literę:
Ale nie mogłam Was zostawić z niczym! Na szczęście z pomocą przyszła mi moja Mama, która na potrzebę tego posta wypożyczyła mi swój lakier (w sumie to jej zabrałam i nie miała wyjścia za bardzo :D) . A mowa tu o maluszku Hean - 443.
Jest to lakier z serii I love Hean, który mieści w swej małej pękatej buteleczce 6ml lakieru. Mimo, że buteleczka mała a co za tym idzie nakrętka oraz pędzelek też, to maluje się bardzo wygodnie. Pędzelek jest b. fajnie wyprofilowany i idealnie można nim malować przy linii skórek nic nie zalewając.
Ale przejdźmy do sedna czyli do samego koloru: piękna czerwień z mnóstwem drobinek, które w zależności od kąta padania światła opalizują na różowo i trochę jakby na złoto. Ile ja się nawyginałam, żeby Wam to pokazać. A i tak nie jestem w 100% zadowolona ze zdjęć, bo uważam, że nie oddają całego uroku tego lakieru. Musicie mi uwierzyć, że na żywo prezentuje się jeszcze lepiej.
Jeśli chodzi o krycie, to dwie warstwy wystarczyły, żeby idealnie pokryć paznokcie. Na niektórych zdjęciach widać trochę prześwitujące końcówki, ale to tylko na zdjęciach. Normalnie nic nie prześwitywało.
Czas schnięcia w normie. Czyli ani super szybko ani długo. Żeby Wam jakoś zobrazować - po obejrzeniu jednego odcinka serialu były już wyschnięte :)
Ponieważ lakier sam w sobie bardzo ładnie się błyszczy, to nie dawałam topu. Na zdjęciach widzicie więc dwie warstwy bez topu.
Generalnie dopatrzyłam się tylko jednego małego minusa. Otóż jak się nie da topu, to lakier minimalnie ściera się z końcówek paznokci. Przez to część papierów w pracy ma śliczne czerwone kreseczki na sobie :D
Co do trwałości się nie wypowiem, bo trzeciego dnia musiałam zmyć (złamał mi się paznokieć i musiałam wszystkie skrócić :( chlip, chlip).
Na koniec mam jeszcze dla Was bonusowego drineczka :)
W swojej szufladzie znalazłam dwa lakiery, które postanowiłam porównać z naszym dzisiejszym bohaterem. Wybrałam Miyo (Mini Drops) 141 Hollywood Star (palec serdeczny) oraz Colour Alike 603 So Red (palec środkowy).
Jak się okazało Miyo jest dokładną kopią Hean (albo odwrotnie :)). W każdym razie są identyczne. Wpatrywałam się długo i żadnej różnicy nie znalazłam. Nawet aplikacja jest taka sama.
Natomiast Colour Alike to nieco inna bajka. Kolor w butelce może wydawać się podobny, jednak na paznokciu widać w nim więcej różu i maliny. No i jest dużo bardziej błyszczący i holowaty niż Hean. Maluje się nim również bezproblemowo.
Na zdjęciach widzicie po dwie warstwy każdego z kolorów.
Lubicie czerwienie na paznokciach? A jeśli tak to wolicie klasyczne kremy czy może właśnie coś z błyskiem ?
Do usłyszenia !
Nail Crazinesss
Ale nie mogłam Was zostawić z niczym! Na szczęście z pomocą przyszła mi moja Mama, która na potrzebę tego posta wypożyczyła mi swój lakier (w sumie to jej zabrałam i nie miała wyjścia za bardzo :D) . A mowa tu o maluszku Hean - 443.
Jest to lakier z serii I love Hean, który mieści w swej małej pękatej buteleczce 6ml lakieru. Mimo, że buteleczka mała a co za tym idzie nakrętka oraz pędzelek też, to maluje się bardzo wygodnie. Pędzelek jest b. fajnie wyprofilowany i idealnie można nim malować przy linii skórek nic nie zalewając.
Ale przejdźmy do sedna czyli do samego koloru: piękna czerwień z mnóstwem drobinek, które w zależności od kąta padania światła opalizują na różowo i trochę jakby na złoto. Ile ja się nawyginałam, żeby Wam to pokazać. A i tak nie jestem w 100% zadowolona ze zdjęć, bo uważam, że nie oddają całego uroku tego lakieru. Musicie mi uwierzyć, że na żywo prezentuje się jeszcze lepiej.
Jeśli chodzi o krycie, to dwie warstwy wystarczyły, żeby idealnie pokryć paznokcie. Na niektórych zdjęciach widać trochę prześwitujące końcówki, ale to tylko na zdjęciach. Normalnie nic nie prześwitywało.
Czas schnięcia w normie. Czyli ani super szybko ani długo. Żeby Wam jakoś zobrazować - po obejrzeniu jednego odcinka serialu były już wyschnięte :)
Ponieważ lakier sam w sobie bardzo ładnie się błyszczy, to nie dawałam topu. Na zdjęciach widzicie więc dwie warstwy bez topu.
Generalnie dopatrzyłam się tylko jednego małego minusa. Otóż jak się nie da topu, to lakier minimalnie ściera się z końcówek paznokci. Przez to część papierów w pracy ma śliczne czerwone kreseczki na sobie :D
Co do trwałości się nie wypowiem, bo trzeciego dnia musiałam zmyć (złamał mi się paznokieć i musiałam wszystkie skrócić :( chlip, chlip).
Na koniec mam jeszcze dla Was bonusowego drineczka :)
W swojej szufladzie znalazłam dwa lakiery, które postanowiłam porównać z naszym dzisiejszym bohaterem. Wybrałam Miyo (Mini Drops) 141 Hollywood Star (palec serdeczny) oraz Colour Alike 603 So Red (palec środkowy).
Jak się okazało Miyo jest dokładną kopią Hean (albo odwrotnie :)). W każdym razie są identyczne. Wpatrywałam się długo i żadnej różnicy nie znalazłam. Nawet aplikacja jest taka sama.
Natomiast Colour Alike to nieco inna bajka. Kolor w butelce może wydawać się podobny, jednak na paznokciu widać w nim więcej różu i maliny. No i jest dużo bardziej błyszczący i holowaty niż Hean. Maluje się nim również bezproblemowo.
Na zdjęciach widzicie po dwie warstwy każdego z kolorów.
Lubicie czerwienie na paznokciach? A jeśli tak to wolicie klasyczne kremy czy może właśnie coś z błyskiem ?
Pozostałe wpisy z serii ABCadło z pieca spadło znajdziecie tutaj:
Do usłyszenia !
Nail Crazinesss
Piekny kolor, uwielbiam czerwien na paznokciach :) Ja zawsze daje top, m.in. dlatego, zeby w pracy nie zostawiac "sladow" ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - teraz też już będę pamiętać o topie do czerwieni :)
UsuńŚliczny maluch :)
OdpowiedzUsuńyhm ;)
UsuńFajny kolorek - ciekawe jakby wyglądał w macie - lubię matowić drobinki ;)lakiery faktyczne bardzo podobne, a bonusowy drink - zauroczył mnie ;) zaczęłam oglądać swoje lakierki i faktycznie oprócz Hean nie mam niczego na "H"... Dobrze, że nie lecisz po polskim alfabecie :D ;)
OdpowiedzUsuńNie matowiłam bo jakoś spodobał mi się w błysku i tak go zostawiłam. Z polskim alfabetem by nie przeszło :P
UsuńCzerwień od zawsze i na zawsze będzie mi się podobać :)
OdpowiedzUsuńW końcu to klasyka. Nie ma nic bardziej eleganckiego niż czerwień.
UsuńCzerwień to zdecydowanie mój kolor ;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, pamiętam :)
UsuńBardzo fajny lakier, kojarzy mi się z China Glaze - Ruby Pumps, ale CG ma chyba wyraźniejsze drobinki. :D ostatnimi czasy polubiłam lakiery Hean i pewnie będę je zbierać "do kolekcji" jak tylko się nadarzy okazja.
OdpowiedzUsuńJa niestety Ruby Pumps nie mam :/ Ale maluszka z Miyo (który jest identyczny jak ten Hean) kupowałam właśnie jako zamiennik do China Glaze :) I wiem, że identyczne nie są ale nie można mieć wszystkiego :)
Usuńkolor jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńSandicious
Mały ale wnętrze ma piękne :) Piękny!
OdpowiedzUsuńHa! Dobrze to ujęłaś :)
UsuńBardzo ładny kolor ma ten lakier ;-) Podoba mi się, niby taki klasyczny ale ten połysk!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ten połysk powoduje, że jest jeszcze piękniejszy :)
UsuńMiałam bardzo podobny GR z kolekcji Color Expert :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że znalazło by się kilka podobnych czerwieni. Jednak ten ma świetną jakość i coś czuję, że jeszcze go kiedyś Mamie podprowadzę :)
UsuńMiałam bardzo podobny GR z kolekcji Color Expert :)
OdpowiedzUsuńFajny kolorek :) Właśnie dlatego zawsze pokrywam lakiery kolorowe top coatem, nie lubię tych kolorowych smug ;)
OdpowiedzUsuńHehe, człowiek uczy się na błędach i teraz wiem, że jak czerwień to i top :)
Usuń